13 paź 2016

Biblioteka jak sklep

Biblioteka jest jak sklep. A w sklepie jest wszystko albo prawie wszystko. I jak już raz w roku ruszę się do biblioteki, którą sobie najpierw w nowym ajfonie przez Google maps zlokalizuję, to musi tam być, to czego chcę. Lektura dla dzieciaka albo podręcznik dla studenta. No musi być. Od tego jest biblioteka. I ta baba, co tam za ladą siedzi ma zrobić tak, żeby ta książka była. Nie ma? Jak to nie ma? Przecież była. Jak to wypożyczona? Pani sprawdzi dokładnie. A ile wy tego macie? Aha. I żadnej nie ma? I co ja mam teraz zrobić? Czekać? Miesiąc? Phi! Ja na jutro potrzebuję!

Znacie to? Ech, jesień w bibliotece... ;)

Brak komentarzy: